O turystyce kulturalnej i ulubionych miejscach na kulturalnej mapie Sopotu rozmawiamy z Karoliną Babicz-Kaczmarek, dyrektor Muzeum Sopotu
ROZMAWIA: Dorota Filosek
ZDJĘCIA: Bartłomiej Wnuk
|
PLACE: Mamy w Polsce miasta, które wabią turystów samym uczestnictwem w kulturze. Na przykład sąsiednią Gdynię, która co roku ściąga ponad 100 tys. osób na Open’era. Sopot zalicza się do tych miast?
Karolina Babicz-Kaczmarek: Na pewno mamy wydarzenia, na które warto specjalnie przyjechać do Sopotu. Poza tymi „oczywistymi”, które odbywają się w Operze Leśnej są też mniej popularne. Moim ulubionym jest Literacki Sopot – festiwal interdyscyplinarny, podczas którego można spotkać się z literaturą w najróżniejszych formach – podczas koncertów, spektakli teatralnych, czytań, słuchowisk czy dzięki przemyślanej ofercie warsztatów. Literacki Sopot ma na celu nie tylko promocję literatury i czytelnictwa, ale przede wszystkim jest doskonałą okazją do spotkań z gośćmi, którzy dzielą się swoją niezwykłą wrażliwością i zmysłem obserwacji. Organizatorzy festiwalu, dostarczając materiał do przemyśleń, stwarzają okazje, aby w miejscach nie zawsze konwencjonalnych zastanowić się nad sprawami ważnymi, o których w otaczającej nas rzeczywistości coraz częściej się zapomina.
Klimat miasta sprzyja takiej refleksyjności?
Sopot jest miastem sprzyjającym bezpośrednim kontaktom, miastem, w którym wybitny pisarz czy filozof jest niejako na wyciągnięcie ręki. Odbiorcy mogą poznać nie tylko autorów, których książki ukazują się w polskim tłumaczeniu. Mogą też poznać ich różne sposoby myślenia o świecie, charakter krajów, z których pochodzą oraz towarzyszące im odmienności kulturowe.
Literacki Sopot to święto. A co warto odwiedzić na co dzień, niezależnie od terminu wizyty w Sopocie?
Pozostając w temacie – Sopotekę, która łączy w sobie klasyczną bibliotekę z profesjonalnym sprzętem, oprogramowaniem, e-bookami, oculusami, audiobookami, filmami, płytami winylowymi oraz CD, streamingiem muzycznym, a także konsolami PS3, PS4 i Xbox360. Z niecierpliwością czekam na Art Inkubator, który powstaje w zabytkowej willi przy ul. Goyki 3. Już za niespełna rok, miejsce będzie służyć twórcom do pracy i spotkań, a także integracji środowiska artystycznego. Powstaną tam m.in. sale wystawiennicze, pracownie, studio nagrań, punkt widokowy, kameralna restauracja i biblioteka.
Jaką rolę na kulturalnej mapie miasta pełni Muzeum Sopotu?
Jesteśmy małym muzeum miejskim, w którego centrum zainteresowania jest Sopot i jego historia. Na co dzień bierzemy się za bary z niełatwym zadaniem, jakim jest przygotowanie oferty zarówno dla turystów, jak i mieszkańców, którzy są ludźmi świadomymi i kultura jest dla nich bardzo ważna; przy czym tych pierwszych jest co roku w Sopocie 2 mln, tych drugich blisko 36 tys.
Jak łączą państwo te dwa światy?
W przypadku mieszkańców działamy długofalowo. Przykładem może tu być projekt Sopocianie. Jego celem jest zebranie dokumentacji archiwalnej i fotograficznej, zapisów dźwiękowych i filmowych, a także przekazów ustnych, które pomagają dokonać zapisu biografii sopocian. Z kolei dla turystów (choć nie tylko!), co roku staramy się przygotować na sezon coś dużego i wychodzić poza mury Muzeum. Pokazywaliśmy już m.in. tradycję uzdrowiskową Sopotu, w bardziej odległej przyszłości, gdy tylko dozbieramy eksponatów pokażemy, jak na przestrzeni lat zmieniała się moda plażowa, a nieco szybciej, wczasy pracownicze. W tym sezonie, oprócz wystroju wnętrz Willi Claaszena, w których od 2001 roku mieści się Muzeum Sopotu można zwiedzać wystawę poświęconą… historii przedwojennej masonerii działającej w Sopocie!